Komentarze: 0
Już zdrowa po chorobie jaka się przydarzyła mojej wnusi , czym była angina . Wiem od niej jak jej dokuczał ból gardła , bo mi w trakcie naszej wczorajszej pracy zabawy opowiadała . A co do tej pomocy , to postanowiliśmy przygotować kotleciki panierowane w posypce z płatków kukurydzianych. Rozbiłem jajko i Zuzia je pomogła mi je roztrzepać , jakoś to wyszło . Ale była przed nami o wiele cięższa praca , trzeba było przygotować panierkę i tutaj okazało się , że wnuczka ma wielki zapał do rozdrabniania tych płatków wałkiem do ciasta. Więc dałem jej ten wałek i dziecko wielce uradowane męczyło się z gnieceniem tych płatów na proch , no może trochę jej w tym pomogłem . A później zaczęło się właściwe panierowanie, ja wymoczyłem kotletek w jajku a Zuzia "tarzała" go w posypce kukurydzianej i w wielkim energicznym ruchem rzucała go na przygotowany talerz. Czekała na następny , ale wcześniej musiała mi go podać i miski gdzie się macerowały te kotlety w przyprawach , i znowu ten sam tok prac następował. Jajko - panierka - talerz. Jak zakończyliśmy już dziesiąty płat kotleta panierować , dziecko chciało jeszcze pracować , a dziadek nie miał już dla niej w tym momencie pracy, ale wybawieniem była babcia i przygotowała dla niej stanowisko malarskie.